Ileż razy
zdarza się, że inwestor - choć zafascynowany miejscem położenia domu -
rezygnuje z zakupu ze względu na jego wygląd... Niestety, często nie pomagają
tłumaczenia, że z domem i jego wnętrzem można zrobić absolutnie wszystko, a
problem dotyczy jedynie (albo aż) gotówki, jaką jesteśmy w stanie przeznaczyć
na taką metamorfozę. Niemniej jednak zdziałać można cuda, czego najlepszym
przykładem jest poniżej zaprezentowany dom. Chociaż położony jest nad samym
oceanem, początkowo jego wnętrze zamknięte było na otaczające je piękno przyrody. Oprócz tego - w mojej opinii - było ono
zbyt "ciężkie" i ciemne, a jak już kilkakrotnie podkreślałam, jestem
absolutnym zwolennikiem wnętrz pozostających w symbiozie z otaczającym je
krajobrazem. Nowi właściciele, chcąc wpuścić jak najwięcej soczystych kolorów z
zewnątrz, "otworzyli" dom zarówno poprzez maksymalne jego
przeszklenie, jak również przez stworzenie jednej, wielkiej, dwupoziomowej
przestrzeni. Dla ułatwienia podpowiem, że otwór po lewej stronie na pierwszym zdjęciu
to wejście do kuchni. Na drugiej fotografii dokładnie zaś widać, w jaki sposób
ta przestrzeń została otwarta! Jasna stolarka, wszędobylska biel i pomarańczowe
akcenty genialnie zaczerpnięte z zewnątrz sprawiły, że dom został maksymalnie
doświetlony. Warto jednak wspomnieć, że w ogromnej przestrzeni, która powstała
(np. otwarta na jadalnię i dwupoziomy pokój kuchnia zyskała ogromne
14-metrowe okno, wyglądające jak obraz bądź akwarium), nie zapomniano także
wygospodarować miejsc intymnych. Jak wam się podoba?
BEFORE:
AFTER:
BEFORE:
AFTER:
Huzz |
zarówno przed i po nie w moim stylu, ale te widoki z okien....
OdpowiedzUsuńwłaśnie podejrzewałam, że nawet jeżeli komuś nie spodoba sie środek - nie pozostanie obojętny wobec widoków :) pozdrawiamy serdecznie
Usuń