wtorek, 1 kwietnia 2014

Takie tam moje marzenia!

      Ten dom jest i pewnie będzie dla mnie niezwykle inspirujący. Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, nie piałam co prawda z zachwytu, jednak złapałam się na tym, że często do niego wracam. Moje powroty są zaś zwykle konsekwencją ciągle atakujących mnie myśli o wymarzonym domu, których częstotliwość doprowadza mnie do obłędu. Zawsze chciałam mieszkać nieco na uboczu, mieć wokół siebie przestrzeń, móc poczuć się we własnym domu jak na wakacjach. Przy tak pięknych okolicznościach przyrody nie wyobrażam sobie, żeby nie móc wpuścić tych soczystych kolorów i zapachów do domu, żeby nie móc żyć z nimi w jakiejś względnej symbiozie. Ostatnimi czasy potrzeba ta stała się jeszcze bardziej silna za sprawą medialnych doniesień odnośnie stopnia skażenia miasta, w którym żyję - największego w Polsce!!! Dlatego nie dziwcie się, że instynktownie chcę uciec na tyle wysoko, aby móc oddychać pełną piersią i nie zastanawiać się za każdym razem, kiedy słońce nie może się przebić - czy to mgła, czy może skażona chmura syfu, który niektórzy z nas wypuszczają ze swoich kominów, udając, że gardzą takim zachowaniem.
       Wracając do meritum – przeszklenia - to jest to, co pozwoliłoby zrealizować moją potrzebę, nazwijmy to, integracji, choć może nie w takiej ilości jak w prezentowanym domu (mnie by to nie przeszkadzało, ale mój małżonek, rzuciwszy okiem na wskazaną bryłę, skomentował jedynie „co to za akwarium”, dodając jednocześnie jakiś ostry komentarz o kosztach). Cóż, pewnych spraw nie przeskoczę! Tak czy inaczej, przyznacie, że tego typu przeszklenia muszą być chociaż w salonie, zwłaszcza w połączeniu z drewnianą elewacją! Drugą absolutnie konieczną sprawą jest duży taras albo weranda, choć oba po części zadaszone, gdyż wiadomo, jak u nas jest z pogodą, a ja chciałabym z niego korzystać, kiedy tylko się da… Pewna jestem, że mając taką werandę/taras, urządziłabym na niej parapetówkę i powtarzała ją cyklicznie… może nawet co tydzień?
    Co jeszcze stanowi dla mnie inspirację? Na pewno wszechobecny eklektyzm, otwarta kuchnia pozbawiona górnych szafek, ustawiony centralnie kominek, cudownie wykorzystane drewno, maksymalne doświetlenie i... brak TV! Co zaś intryguje - bezsprzecznie sufit zrobiony ze sznurów. Doczytałam, że rozwiązanie to pomaga  przepływać dźwiękom i je wydobywać, więc nic dziwnego, że wykorzystał je właściciel prezentowanego domu – z zawodu i pasji dj.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz